Problemy demograficzne Kielecczyzny
Prace redakcyjne: Janina Aleksińska
Biblioteka Wiadomości Statystycznych, tom 8
Główny Urząd Statystyczny, Warszawa 1969
Kłopotliwy potencjał
Obszar woj. kieleckiego – w znacznej mierze pokrywający się z dzisiejszym woj. świętokrzyskim – cierpiał wskutek lat zaniedbań, wojennych zniszczeń i niedostatku. Paradoksalnie liczne zasoby tego regionu, na które składały się m.in. bogactwa naturalne, nadwyżka siły roboczej czy atrakcyjne położenie geograficzne, nie przekładały się na perspektywy rozwoju. Historia społeczno-gospodarcza Kielecczyzny to po części historia nieumiejętności zagospodarowania drzemiącego potencjału.
Sytuacja w woj. kieleckim nie przedstawiała się różowo. „Ziemia Kielecka stanie w przyszłym pięcioleciu przed ogromnym problemem zatrudnienia dużej liczby młodzieży z roczników urodzonych po wojnie, przy czym młodzież ta będzie wchodziła na rynek pracy z poziomem kwalifikacji jakich młodzież podejmująca pracę dotychczas nigdy nie miała” – alarmował Kazimierz Dzienio w referacie Perspektywy zmian w stanie i strukturze wieku ludności województwa kieleckiego (s. 80).
Nadmiar siły roboczej – szczególnie na wsi – był problemem Kielecczyzny od dawna, tylko częściowo rozwiązywanym migracjami do innych regionów, np. do Łodzi albo przemysłowych miast Śląska, gdzie z kolei brakowało rąk do pracy. „Częściowo” – nie tylko dlatego, że osób szukających zatrudnienia wciąż przybywało. Także z tego powodu, że wyjeżdżały osoby bardziej kompetentne od innych, zwłaszcza te, które już wcześniej opuściły Kieleckie w celu kontynuacji nauki, chociażby na studiach w Warszawie, Łodzi czy Krakowie. W ten sposób region świętokrzyski tracił potencjalnie najlepsze kadry. Migracje do innych województw skutkowały też przyspieszeniem tempa starzenia się społeczeństwa w woj. kieleckim, czyli trudnościami w następnych kilkudziesięciu latach.
Również wnioski Antoniego Rajkiewicza, autora tekstu Aktywność zawodowa ludności na terenie województwa kieleckiego, były niezbyt optymistyczne. Rajkiewicz zauważał m.in., że choć potencjał ludności aktywnej zawodowo w Kieleckiem się powiększał, to na dynamikę zatrudnienia najmocniejszy wpływ miało zakładanie i rozbudowywanie zakładów przemysłowych, w których (zwłaszcza w dominującym w regionie przemyśle ciężkim i wydobywczym) trudno było znaleźć pracę kobietom – skąd brała się wyjątkowo wysoka w skali kraju liczba kobiet poszukujących zatrudnienia. Czyny społeczne nie wystarczały do aktywizacji ludności tam, gdzie występowała nadwyżka siły roboczej (także mężczyzn). Jednocześnie dramatycznie brakowało kompetentnych kadr – w tak dużym ośrodku przemysłowym, jakim był Radom, na 1000 osób zatrudnionych jedynie 45 legitymowało się skończeniem studiów – a tysiące osób z wyższym wykształceniem nie pracowało zgodnie z wyuczonym zawodem. Wprawdzie młodzi ludzie szturmowali uczelnie wyższe, ale wielu odpadało podczas egzaminów wstępnych (na uniwersytet dostawała się zaledwie 1/3 kandydatów i kandydatek), a wielu z tych, którzy wyjeżdżali studiować poza Kielecczyzną, miało już nie wrócić do rodzinnego regionu.
Pod górkę w Kieleckiem miała też młodzież uczęszczająca do szkół ponadpodstawowych, której 62% uczyło się poza miejscem zamieszkania: bardzo wiele osób mieszkało w internatach lub na stancjach, ale aż 15,5% dochodziło (!), a 34,5% dojeżdżało do innej miejscowości. Dlatego autor postulował m.in. „dostosowanie sieci szkolnictwa i kierunków kształcenia do potrzeb lokalnych” (s. 59), „tworzenie dalszych filii wyższych uczelni, a w przyszłości też i samodzielnych szkół” (s. 60), rozszerzanie stypendiów dla młodzieży, lepsze wykorzystanie funduszy na rzecz aktywizacji oraz rozwój usług.
Niepokojące obserwacje zawierały także inne referaty. Edward Rosset w pracy Ewolucja przyrostu naturalnego ludności w województwie kieleckim zwracał uwagę na „szczególnie niekorzystne warunki mieszkaniowe na terenie woj. kieleckiego”, w tym najwyższy w kraju odsetek małych mieszkań i najwyższe zaludnienie na izbę (s. 28) oraz na stosunkowo wysoki współczynnik umieralności w woj. kieleckim na tle innych województw Ziem Dawnych (s. 40).
Wreszcie Aleksander Zarajczyk w tekście Niektóre aktualne problemy rozwoju gospodarczego województwa kieleckiego odsłaniał paradoks regionu świętokrzyskiego: terenu bogatego w surowce, rzeki i niezłej jakości ziemie, na którym z wyjątkiem kilku ośrodków nie udało się rozwinąć przemysłu, a rolnictwo było na niskim poziomie technicznym; terenu gęsto zaludnionego, co jednak nie przekładało się na kapitał społeczny i urbanizację; terenu położonego w centralnej części kraju, ale słabo skomunikowanego z całą resztą (za mało było połączeń kolejowych, niezbędnych do funkcjonowania przemysłu maszynowo-metalowego i materiałów budowlanych), wreszcie terenu atrakcyjnego krajoznawczo i turystycznie, ale bez rozwiniętej bazy noclegowej i żywieniowej. Autor wymieniał wprawdzie liczne osiągnięcia na drodze do poprawy tego stanu rzeczy, ale przyznawał: „na 25-lecie Polski Ludowej zamykamy na Kielecczyźnie dopiero pierwszy etap – etap likwidacji zniszczeń wojennych oraz zmniejszenia zasadniczych przejawów gospodarczego zacofania” (s. 13). Region był zniszczony, zaniedbany i niedoinwestowany, co przekładało się na fatalną sytuację ludności. „Spożycie indywidualne na jednego mieszkańca […] stawia województwo kieleckie na 16-tym, przedostatnim miejscu w kraju. Ludność tego regionu mieszka, statystycznie rzecz biorąc, w najtrudniejszych w kraju warunkach mieszkaniowych, zużywa tylko 3,9% energii elektrycznej, w najmniejszym procencie może korzystać z wodociągów i kanalizacji” (s. 13).
Oczywiście nie brakowało pomysłów na poprawę tej sytuacji: planowano kolejne inwestycje w przemysł lekki, elektroniczny i rolno-spożywczy, wykorzystywano program aktywizacji małych miast, przyuczano kobiety do pracy w przemyśle i budownictwie, rozwijano usługi i rzemiosło, intensyfikowano produkcję rolną czy też snuto wizje dalszej urbanizacji. To, co rzuca się w oczy w trakcie lektury tomu 8 BWS Problemy demograficzne Kielecczyzny z 1969 r., to jednak nie tyle ambitne plany i wizje, ile diagnozy zapóźnienia i trudności oraz niezbyt entuzjastyczne prognozy na przyszłość. Kieleckie było wyzwaniem nawet nie pomimo posiadania licznych zasobów (surowcowych, przyrodniczych, społecznych itd.), lecz poniekąd wskutek ich: za dużo rąk do pracy, zbytnie rozdrobnienie gospodarstw rolnych, zbyt wielu chętnych na studia w porównaniu z liczbą miejsc, obciążenie linii kolejowych na granicy ich przepustowości. Tak jakby siłą jakiegoś fatum kolejne walory Kielecczyzny obracały się w przeszkody w jej rozwoju.
Rzecz jasna nie było to żadne fatum. Przypadek ziemi kieleckiej jest znamienny, ponieważ pokazuje, że ćwierćwiecze może nie wystarczyć na usunięcie wieloletnich zaniedbań i deficytów. A wyspowe inwestycje w wybranych miastach (Kielcach, Radomiu, Skarżysku, Starachowicach, Końskich czy Ostrowcu) oraz tworzenie monokultury przemysłu ciężkiego w poszczególnych ośrodkach wcale niekoniecznie stanie się dźwignią rozwoju, lecz wraz z rozwiązaniem niektórych kłopotów może ściągnąć nowe. Uczestnicy Regionalnej Konferencji Demograficznej, których referaty i wypowiedzi złożyły się na tę publikację, byli tego świadomi i dążyli do rozwoju bardziej zdecentralizowanego, zróżnicowanego i harmonijnego. Pod tym względem Problemy demograficzne Kielecczyzny są pouczającą lekturą zwłaszcza dziś, gdy sam paradygmat wzrostu gospodarczego staje się coraz szerzej kwestionowany, a wzrost nakładów inwestycyjnych już nie zawsze jest postrzegany jako remedium na społeczne bolączki.
Xawery Stańczyk
Publikację Problemy demograficzne Kielecczyzny (tom 8 serii monograficznej Biblioteka Wiadomości Statystycznych) można pobrać ze strony https://bws.stat.gov.pl/bws_8_problemy_demograficzne_kielecczyzny
Więcej felietonów o archiwalnych tomach Biblioteki Wiadomości Statystycznych znajduje się pod adresem https://nauka.stat.gov.pl/Archiwum